Dzień 151. Liść wiosenny.

Liść o wiośnie...

(A dzień 150. sen zmorzył :) )

Dzień 149. Drzewko różane.

Tak naprawdę to nie wiem, czy tak się nazywa. Ale strasznie mi się podoba i oto jest.

I spać.

Dzień 148. Szpula

Miłość do fotografii swoją drogą, a miłość do łóżka swoją - tak brakuje mi snu, że ocean kawy nie pomoże.

Dzień 147. Kosaciec.

Will I ever be

not so purple.

Dzień 146. Zróżowiała.

Drugie podejście do lewkonii, która odrobinę zmieniła barwę :)

Dzień 145. Klosz

się zbił. 

Wprost w mojego brata rękach, na dużooo ostrych kawałków.

Dzień 144. Biała (nie do końca) Lewkonia.

Przeczytałam dzisiaj, że na zdjęciu widać, czy fotograf się spieszył. 

Choć przecież od zawsze czuję to instynktownie.

Dzień 143. Czarny

Jeżeli nieznany kot położy się przy tobie na plecach, czuje się bezpiecznie. 

Ale zamknięte oczy też nie są złym sygnałem :)

Dzień 142. A bo wierzba.

A bo światło. 

A bo mi pociąg uciekł...

Dzień 141. Bursztynowo,

ale takie średnie podejście. 

Zmęczenie bierze górę, tak to jest :(

Desperacko potrzebuję się wyspać... :)

Dzień 140. Kłoda.

Skacząc przez kłody, rzucane mi pod nogi dniem codziennym, może nauczę się latać...

Dzień 139. Lemur mówi: pomyliłaś się.

Lemur mówi, więc ma rację.

Ponownie dzień 139. :)

Dzień 139. Tulip

Trochę po czasie, bo właśnie wróciłam z Nocy Muzeów (wolontariat i tym razem).

Tam jednak nie ustzeliłam nic fajnego :)

Dzień 138. Nowe i starsze.

Wrzeszcz.

Dzień 137. Próba.

Na warsztatach fotograficznych z pewnym znanym gdańskim fotografem, synem jeszcze bardziej znanego fotografa (zgaduj zgadula!) 

prawie już rok temu, usłyszałam, że

nigdy nie wiadomo, kiedy to co fotografujemy stanie się historią.

Więc próbuję.

Dzień 136. Miejsce, które zniknie.

Ale na razie, wiosna też tu przyszła.

Dzień 135. Rozbita

Ale czy nawet przez rozbite szkło nie przechodzi promień światła.?

Dzień 134. Życie zielone jest.

Takie budzące się do życia...

Dzień 132. Biało-zielono

Przyznaję, że z telefonu, ale tego ujęcia nic 'domowego' by nie pobiło :)

Dzień 131. W ramce.

Róże, płatki róż, jak wspomnienia, w łożone w ramki do zatrzymania w czasie...

Dzień 130. Dziubek,

dzbanuszka dziubek. Z kolorami.

Dzień 129. W końcu mi zielono.

A to schody do wierzby.!

Dzień 128. Je ne sais pas.

Nie wiem, co się wczoraj stało, że nie zamieściłam tego oto przygotowanego zdjęcia. 

Zmęczenie, chyba.

Koszmarne zmęczenie.

Dzień 127. No i się rozpogodziło...

dokładnie wtedy, kiedy zaczęłam pracę.

Dzień 126. M.

Oczy mam otwarte,odwracam się i widzę kadr. 

Ale częściej trzeba mieć palec na spuście migawki, kiedy to kadr sam się 'pcha' na kartę pamięci.

Być przygotowanym.

Dzień 125. Mój Oskarek.

A z nim całe moje wspomnienia z podstawówki.

Historia jest taka, że otrzymałam go na koniec 6.klasy za występy w szkolnym kabarecie.

Oskarek, na wzór Oscara, był, oj był, spooorym wyróżnieniem :)

Dzień 124. Zaraz cień.

Jescze tylko kilka chwil, a słońce schowa się za budynkami.

Dzień 123. No i jest biały fiat.

Wprost przed kościołem Mariackim.

Dzień 122. Pogoda dopisała...

...do fotografowania detali architektury.

Dzień 121. Trochę większy kawałek forsycji.

Tak jakoś zaczęłam się zastanawiać, czy kiedy ustanawiano konstytucję, też kwitły forsycje...

I choć pewnie ten gatunek 'przywędrował' do nas później, 

cieszę się, że i w tym roku możemy je razem oglądać.